Jeżeli
kochasz książki w takim samym stopniu jak ja, na pewno wiesz, że prościej
byłoby ci odpowiedzieć na pytanie „co było pierwsze, jajko czy kura?”, niż o
swoją ulubioną książkę. Ktoś kiedyś mądrze stwierdził, że zapytać się
książkoholika „jaka jest twoja ulubiona książka” to jak zapytać się matki,
które dziecko kocha najbardziej. Ale to chyba nie jest do końca tak, prawda?
Każdy z nas podświadomie tworzy ranking swoich ulubionych książek. Czasem może
ma wątpliwości, czy słusznie postawił tę książkę nad inną, ale w gruncie rzeczy
każdy ma swoje wąskie grono ulubionych lektur, choćby zapierał się rękami i
nogami.
W
tym poście przestawię Wam pięć pozycji, które coś dla mnie znaczą i chciałabym,
aby poznało je większe grono odbiorców.
Harry Potter
Chyba
nikomu tej książki przedstawiać nie muszę, prawda? Seria „Harry Potter”
napisana przez J.K.Rowling dla mnie, jak i dla wielu osób była pierwszym
krokiem w świecie książek. Przekonali mnie do niej moi rodzice. Pierwsze cztery
tomy miałam w domu od kiedy pamiętam, zawsze stały na półce nad telewizorem w
salonie. Obecnie cały
siedmiokrąg zajmuje zaszczytne miejsce w mojej
biblioteczce, tuż koło kilku książek okołopotterowych oraz innych dzieł pani
Rowling.
„To znaczy, że tym, czego boisz się
najbardziej, jest… strach. To bardzo mądre, Harry.”
Delirium
Na
samą myśl o tej książce przechodzą mnie dreszcze. Tę trylogię kojarzy już
pewnie nieco mniej osób, więc co do fabuły – zastanawiałeś się kiedyś, jak
wygląda świat bez miłości? Akcja rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości,
gdzie miłość jest uznawana za chorobę, a każdy, kto skończył osiemnaście lat,
musi poddać się zabiegowi, który odbierze mu zdolność kochania. Niezwykła
historia Leny pokazuje, że uczucia są ulotne, a miłość nie zawsze jest taka,
jak się spodziewaliśmy. Jest również to,
co małpki lubią najbardziej, czyli totalitarne państwo, które poznajemy w
zupełności od postaw i możemy się przyjrzeć jego działaniom z wielu perspektyw.
„Wiesz, że nie możesz być szczęśliwa,
nie bywając czasem nieszczęśliwa, prawda?”
Dary Anioła
Z tą
serią jestem związana dość krótko, bo dopiero od kwietnia poprzedniego roku,
ale czuję do niej wielką sympatię. Historia, można rzec, typowa – Clary Fray
jest zwyczajną nastolatką, która pewnego pięknego dnia dowiaduje się, że nie
jest jednak taka zwyczajna, i musi uratować świat przed wielkim złem, bla, bla.
Co więc jest w tej książce takiego, że chce się ją czytać? Każdy przedstawiony
bohater jest wyrazisty, nie ma dwóch tych samym charakterów. Sceny, które w
zamyśle miały być śmieszne, faktycznie takie są, nie ma tu wymuszonego śmiechu.
Na pozór przewidywalna akcja w wielu miejscach może zaskoczyć. No i jeszcze
jeden wielki plus – Cassandra Clare, autorka książek, napisała również trylogię,
która jest prequelem „Darów”, oraz pisze wiele innych książek związanych ze
światem Nocnych Łowców.
„I
don’t want the world. I
want you.”
Wariant
Wcale
mnie nie zdziwi, jeżeli nikt nie będzie miał pojęcia, co to za książka, chociaż
na pewno będzie mi z tego powodu przykro, bo to pozycja warta uwagi i godna
polecenia. Ale od początku: Benson jest chłopakiem, który od dziecka wędruje po
rodzinach zastępczych, nie mogąc trafić na tę właściwą. Kiedy dostaje się do
Akademii Maxfield myśli, że wszystko zaczęło się zmieniać na lepsze.
Rzeczywistość okazuje się inna. Jak wygląda szkoła bez dorosłych, gdzie uczniowie dbają o porządek, gotują, sprzątają, a nawet nauczają? Z której nie można się wydostać? Gdzie kamery śledzą każdy twój ruch, a nieposłuszeństwo karane jest aresztem? Kto raz trafi do aresztu, już z niego nie wraca. Nikt nie wie, co się wtedy dzieje, ale podobno czasem na podłodze zostaje trochę krwi…
Rzeczywistość okazuje się inna. Jak wygląda szkoła bez dorosłych, gdzie uczniowie dbają o porządek, gotują, sprzątają, a nawet nauczają? Z której nie można się wydostać? Gdzie kamery śledzą każdy twój ruch, a nieposłuszeństwo karane jest aresztem? Kto raz trafi do aresztu, już z niego nie wraca. Nikt nie wie, co się wtedy dzieje, ale podobno czasem na podłodze zostaje trochę krwi…
„Sam wybierasz, czy chcesz stać przed
czy za lufą.”
GONE
Nie
lubię mówić o tej serii. Serio. Naprawdę ciężko mi wyrzucić z siebie coś
sensownego. Jeżeli mam być szczera, to Michael Grant stworzył mega obrzydliwe,
brutalne i trudne książki. Pierwszą z nich przeczytałam z prawdziwym
niesmakiem. Fabuła – chociaż ciekawa –mogła zostać przedstawiona w ciekawszy
sposób. Pierwszą część próbowałam przeczytać może z pięć razy, zanim ją
skończyłam. Ale nie żałuję. Historia przedstawia się mniej-więcej tak: pewnego
dnia, podczas lekcji wszyscy dorośli oraz dzieci powyżej piętnastego roku życia
znikają. Nad Perdido Beach (z hiszp. Perdido – przegrany, a więc Perdido Beach
– plaża przegranych) pojawia się wielka kopuła, która odgradza nastolatków od
świata zewnętrznego. Od tej pory
dzieciaki są zdane same na siebie, musząc radzić sobie same.
Dlaczego ta książka jest wyjątkowa? Odpowiedź jest prosta. Epilog. Nie pamiętam, żeby coś mną wstrząsnęło tak, jak to. Ryczałam pół dnia, w nocy nie mogłam spać, cały czas miałam w głowie słowa bohaterów, którym udało się ujść z życiem.
Dlaczego ta książka jest wyjątkowa? Odpowiedź jest prosta. Epilog. Nie pamiętam, żeby coś mną wstrząsnęło tak, jak to. Ryczałam pół dnia, w nocy nie mogłam spać, cały czas miałam w głowie słowa bohaterów, którym udało się ujść z życiem.
„...że nie mogą zrobić odpowiedniego
ujęcia placu, ponieważ jakieś dzieciaki najwidoczniej bawiły się tam w
cmentarz. […]
- To jest prawdziwy cmentarz. Prawdziwe groby. Nikt się w nic nie bawił.”
- To jest prawdziwy cmentarz. Prawdziwe groby. Nikt się w nic nie bawił.”
Masz książkę, która jest dla Ciebie
ważna?
Napisz o niej w komentarzu!
Napisz o niej w komentarzu!